expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

piątek, 4 lipca 2014

Baza pod cienie Lumene

Baza pod cienie to u mnie podstawa makijażu, nie widzę sensu nakładania cieni bez niej. Znawcą w tej dziedzinie nie jestem bo to dopiero mój trzeci produkt tego typu, ale same na pewno dobrze wiecie, że to bardzo wydajny kosmetyk.
Pierwszą jakiej używałam była I love stage z Essence, drugą ArtDeco a teraz jest to Lumene. Mimo, że ArtDeco bardzo polubiłam to byłam ciekawa innych o których czytałam pochlebne recenzje.

Tak jak się spodziewałam ja też napiszę dzisiaj same pozytywne rzeczy...

Baza znajduje się w małej tubce z wygodnym dzióbkiem, według mnie to duży plus, pozwala nam na higieniczne wydobycie odpowiedniej ilości produktu. Dodatkowo zapakowano ją w kartonik, na którym niestety nie znajdziemy napisów w języku polskim. Na szczęście nie są nam one koniecznie potrzebne- wiadomo do czego służy baza i jak ją stosować. Trzeba jednak uważać z nakładaniem, ja początkowo nakładałam jej za dużo i zbierała mi się w załamaniu powieki. Po kilku aplikacjach doszłam do wprawy. Na jedną powiekę wystarczy kropeczka wielkości jednego milimetra.
Baza ma cielisty kolor i jest bardzo gęsta. Po rozprowadzeniu na skórze staje się niewidoczna i dobrze matowi skórę. Działa tak jak oczekiwałam: podbija kolor i utrzymuje cienie na powiece przez cały dzień.
Pojemność opakowania to 7 ml, ja jej używam codziennie od lutego i nie czuję, aby w tubce coś ubyło. No właśnie, ciężko jest zobaczyć ile produktu nam zostało, ale da się wyczuć :)
Bazę udało mi się kupić w promocji za 11.60zł w drogerii ekobieca.pl, poza promocją trzeba zapłacić za nią ponad dwa razy tyle, ale ze względu na wydajność i tak się opłaca.
skład
konsystencja

Pojemność: 7ml
Cena: około 25-30zł
Dostępność: niesieciowe drogerie, drogerie internetowe

Znacie bazę Lumene? Jaka jest wasza ulubiona baza pod cienie?

wtorek, 1 lipca 2014

Pędzel do pudru La Rosa

Moja kolekcja pędzli nie jest duża, ale zawiera już wszystkie pędzle niezbędne do wykonania pełnego makijażu. W kwietniu dołączył do niej nowy pędzel do pudru. Początkowo planowałam kupić Hakuro H55, który kosztuje około 40zł, ale ostatecznie wybrałam tańszy, ale wcale nie gorszy pędzel z La Rosa.
Do zakupu tego pędzla przekonał mnie dodatkowo rabat, który otrzymałam i zamiast 34zł zapłaciłam około 28zł już z przesyłką. Nie mam możliwości porównania go do Hakuro H55, ale mam model H26 do różu i włosie mają tak samo miękkie. Pędzel jest bardzo gęsty, po praniu nie odkształca się, nie zauważyłam też aby wypadł chociaż jeden włos podczas użytkowania. Bardzo wygodnie nakłada się nim zarówno puder sypki jak i w kamieniu. Jak widać napisy są na swoim miejscu i wygląda na to, że jeszcze przez jakiś czas tam pozostaną :)
Wymiary pędzla:
Długość rączki – 13,3cm
Długość włosia – 4,6cm
Cena: 34zł, można go kupić tutaj

Poniżej porównałam go z innym modelem tej firmy przeznaczonym również do pudru, ale mniejszym i bardziej płaskim. Ten kosztuje 22zł, można go kupić tutaj

Na koniec chciałam jeszcze pokazać produkty jakie dostałam w ramach współpracy ze sklepem hairstore.pl

Znacie te pędzle? A może macie inne godne polecenia?

sobota, 28 czerwca 2014

Pomysły na zdobienie paznokci

Bardzo lubię ozdabiać moje paznokcie, niestety nie zawsze mam na to czas. Ostatnio pokazywałam Wam  w tym poście zdobienia na czarnym lakierze. A dzisiaj pokażę kilka zdobień bardziej kolorowych, odpowiednich na tą porę roku:

Czarne kropki w dwóch rozmiarach wykonane sondą i czarnym lakierem
 Wzorek wykonany gąbką, taki trochę nieprzemyślany :)
 Ombre "w odcieniach fioletu" również wykonane gąbką
 Które zdobienie Wam się spodobało?

środa, 25 czerwca 2014

Flos-lek balsam delikatnie brązujący

W ostatnim czasie pogoda nie sprzyja opalaniu. Ja z utęsknieniem czekam na ciepłe i słoneczne dni kiedy w końcu będę mogła się trochę poopalać. Póki co musi wystarczyć mi opalenizna "w tubce". Lubię balsamy brązujące, ale nie lubię zapachu mojej skóry po ich zastosowaniu. Produkt, który dzisiaj Wam przedstawię jest inny dlatego warto na niego zwrócić uwagę.
Pierwsza rzecz, która go wyróżnia to waniliowo-czekoladowy zapach. Utrzymuje się na skórze około godziny, później się ulatnia, ale nie pozostawia po sobie zapachu takiej "spalonej skóry" jak jest w przypadku większości balsamów brązujących. Rozprowadza się na skórze bardzo łatwo, nie powoduje powstawania smug. Daje efekt złocistej, naturalnej opalenizny już po pierwszym użyciu. Wchłania się szybko,nigdy nie zauważyłam aby zostawił ślad na ubraniu czy piżamie. Dodatkowo balsam ma właściwości nawilżające, nie ma potrzeby używania dodatkowych produktów.
Ja używam go bardzo często i już niedługo mi się skończy, jak będę potrzebowała to na pewno kupię ponownie, na razie muszę przetestować inne, które mam w zapasie :)

Cena: około 14-17zł
Pojemność: 200ml
Dostępność: np. Tutaj

skład

Znacie ten balsam? A może macie inne godne polecenia?

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Żel z aloesem Kräuterhof

Witajcie!
W związku z długim weekendem postanowiłam sobie zrobić również wolne od bloga. Taki czterodniowy urlop to fajna sprawa, ale dzisiaj już trzeba było iść do pracy.
A teraz napiszę o żelu, który warto mieć w domu ze względu na wszechstronne zastosowanie. Otrzymałam go do testów od sklepu Natko na spotkaniu blogerek w Puławach.

Opis produktu:
Silnie nawilżający, regeneruje i działa naprawczo na suchą, wrażliwą skórę.
ŻEL ZAWIERA 96 % ALOESU.
Odmianą najbogatszą w substancje odżywcze jest Aloe barbadensis i tylko ta zastosowana jest w naszych produktach. Działanie: intensywnie nawilżające i odświeżające. Regeneruje naskórek. Bardzo skuteczny przy leczeniu odleżyn, odparzeń, odmrożeń. Ma zbawienny wpływ na skórę objętą poparzeniem słonecznym.
Żel aloesowy zmniejsza ból i reakcje zapalną. Przyspiesza proces gojenia. Pobudza wzrost i naprawę skóry, redukuje podrażnienia. Aloes wykazuje lecznicze działanie przy łuszczycy, egzemach, trądziku. Zmniejsza dolegliwości charakterystyczne przy gojeniu się ran (swędzenie, obrzęki, bóle). Leczy pęknięcia skóry na stopach i dłoniach. Pomocny po ukąszeniach owadów.
skład
Moja opinia:
Żel znajduje się w plastikowym słoiku z nakrętką o pojemności 250ml. Kolor i konsystencję możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej. Zapach jest słabo wyczuwalny i nie utrzymuje się na skórze. Ja stosuję go głównie na nogi po depilacji i bardzo dobrze radzi sobie z likwidowaniem zaczerwienień.  Żel dobrze się rozprowadza i szybko wchłania, ale zanim się wchłonie skóra trochę się lepi więc przed założeniem ubrania trzeba chwilę poczekać. 
Żel miałam okazję jeszcze wypróbować na dekolt gdy pewnej niedzieli za długo siedziałam na słońcu i wieczorem pojawiło się nieprzyjemne pieczenie. Taka zimna formuła przynosi szybką ulgę. Podobnie dzieje się po ukąszeniu komarów, wystarczy odrobina żelu i uczucie swędzenia, którego tak strasznie nie lubię znika.

Pojemność: 250ml
Cena: 10.80zł
Dostępność: Tutaj można go zamówić

A jakie zastosowanie u Was ma żel aloesowy?





środa, 18 czerwca 2014

Czarny lakier+ zdobienie

Już od dłuższego czasu miałam ochotę na czarne paznokcie. Problem polegał na tym, że nie miałam lakieru i jakoś nie po drodze mi było aby go kupić. Z pomocą przyszła mi promocja -40% w Naturze i w końcu mam upragnioną czerń od My Secret nr 121. Za lakier zapłaciłam 4.79 zł.

Mając już czerń na paznokciach postanowiłam trochę poeksperymentować ze zdobieniem. Na początek pomalowałam paznokcie od spodu czerwonym lakierem czyli tzw. "louboutin nails"
Gdy lakier nadawał się już tylko do zmycia (chciałam przedłużyć trwałość nakładając top, ale pojawiły się na nim odgniecenia z pościeli) to na końcówki nałożyłam piasek Lovely Snow Dust nr 1.
Lakier piaskowy jednak nie jest dobrym wyborem jeżeli chodzi o nakładanie na końcówki.
Wybaczcie niedociągnięcia, ale te zdobienia robiłam pierwszy raz i zdaję sobie sprawę, że nie wyszły do końca dobrze :) Chciałam po prostu zobaczyć czy warto się z tym bawić następnym razem.

Malujecie czasem paznokcie na czarno?


poniedziałek, 16 czerwca 2014

Pomarańczowa oranżada od Marizy

Dawno nie było na blogu makijażu. Dzisiaj to nadrobię i oczywiście będzie to coś odpowiedniego na tą porę roku, czyli letni, kolorowy makijaż w dodatku wykonany tylko jednym cieniem.
Na początku chciałabym coś o nim napisać bo cień jest na prawdę godny uwagi.
Cień znajduje się w plastikowym, odkręcanym słoiczku, dzięki temu mamy pewność, że się nam nie otworzy w kosmetyczce. Na opakowaniu niestety nie jest podana waga produktu, ale znalazłam w katalogu Marizy- 3g. Cena obowiązująca teraz to 9.90zł, bez promocji musimy zapłacić za cień 13.90zł. Mnie osobiście odpowiada pierwsza wersja, jest taka optymalna dla pojedynczego cienia.
Zanim go użyłam trochę przeleżał w mojej szufladzie a teraz żałuję, że wcześniej nie wypróbowałam bo od razu przypadł mi do gustu. Jak widać na powyższych zdjęciach cień ma kredową konsystencję i w opakowaniu trochę się kruszy. Na szczęście podczas nakładania nie osypuje się. Ja używałam go na powieki wcześniej pokryte białą kredką NYX, żeby wzmocnić efekt, ale myślę, że sama baza też da radę zwłaszcza, że sam w sobie kolor jest bardzo intensywny. Na zdjęciu wyżej nałożyłam go na dłoń bez żadnej bazy!
Co do trwałości to bardzo mnie zaskoczyła. Mimo, że był to jeden z upalnych dni to cień wytrzymał na powiece 9 godzin i to w stanie idealnym! Nie zebrał się w załamaniach, nie stracił intensywności, nie osypał się- dla mnie ideał :) W dodatku kolor pomarańczowy jest idealny na letni makijaż. Jeżeli akurat ten odcień Wam nie do końca odpowiada to na stronie Marizy a dokładniej TUTAJ możecie wybrać pasujący do siebie kolor z 20 dostępnych.

A teraz zapraszam na makijaż wykonany przy pomocy tylko tego cienia:
 Jak Wam się podoba? Lubię takie proste makijaże, wystarczy jeden cień w fajnym kolorze, czarna kreska i mamy letni makijaż, który na pewno przykuje uwagę :)