expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 29 grudnia 2013

Turkusowa kreska czyli mój sposób na cień Color Tatoo

Ten turkusowy cień już od dawna mnie kusił, ale jego cena- prawie 30zł skutecznie zniechęcała do zakupu. Ale przecież od czego są promocje? Skorzystałam więc z ostatniej wyprzedaży Rossmannowej i cień w końcu trafił do mojej kosmetyczki. Kupiłam go z zamiarem malowania kreski na górnej powiece bo jakoś nie wyobrażam sobie aby malować nim całą powiekę. Skoro już go mam to pewnie i taką wersję kiedyś wypróbuję.
A dzisiaj pokażę Wam kolorową kreskę, którą bardzo polubiłam:
Na ustach mam Lip Tint z Bell nr 6.

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym cieniem. Ma przyjemną, kremową konsystencję. Po nałożeniu na powiekę od razu zasycha i jest praktycznie nie do ruszenia. Kreska namalowana nim nie rozmazuje się, nie ściera a tym bardziej nie odbija na powiece. Polecam go do stosowania jako super trwały eyeliner :)

Macie te cienie? Jeżeli tak to w jaki sposób używacie?

wtorek, 24 grudnia 2013

Święta, święta

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałabym złożyć Wam najlepsze życzenia:

 Niech magiczna noc Wigilijnego Wieczoru przyniesie Wam spokój i radość. Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia żyje własnym pięknem, a Nowy Rok obdaruje Was pomyślnością i szczęściem. Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia, niech spełniają się wszystkie Wasze marzenia!


poniedziałek, 23 grudnia 2013

Lakier w kolorze śliwkowym- Joko Amelie's Fairy Tale nr J157

Przepraszam za chwilowy zanik postów na blogu, święta już jutro, mimo to klienci nie odpuszczają. Miałam przez cały tydzień  trochę niewygodne godziny pracy i jak wracałam to nie miałam już zupełnie czasu aby cokolwiek napisać a tym bardziej zrobić makijaż. Z malowaniem nie byłoby jeszcze problemu, gorzej ze zrobieniem zdjęć... Między czasie natomiast powiększyła się trochę moja kolekcja lakierów do paznokci (chociaż uważam, że wcale nie musi się już powiększać :)) A to w większości zasługa Ewelinki- dobra z niej dziewczyna :) Otrzymałam od niej prawie te wszystkie lakiery, oprócz Miss sporty i Lovely, które sama kupiłam:

 Moja kolekcja nigdy nie powiększyła się tak nagle o kilka lakierów, zawsze kupowałam po 1-2szt :)
A teraz pokażę Wam bliżej lakier Joko o nazwie Amelie's Fairy Tale nr J157- jest to piękna śliwka ze złotymi drobinkami, chociaż bardziej widać je w buteleczce niż na paznokciach.

W sztucznym świetle

Buteleczka ma bardzo oryginalny kształt

Trochę duży pędzelek, nie przepadam za takimi, ale dla koloru warto się poświęcić :)
Udało się uchwycić złote drobinki


Kolor jest po prostu świetny- uwielbiam takie! Tym bardziej mnie cieszy bo nigdy nie maiłam nawet podobnego do niego. Lakier ma bardzo dobre krycie, wystarczą dwie cienkie warstwy. Wytrzymuje na paznokciach około 3 dni- dla mnie w sam raz bo często zmieniam kolor paznokci. To mój pierwszy lakier z tej firmy i od razu stał się ulubieńcem :) 

wtorek, 17 grudnia 2013

Maskara Extra super lash - Rimmel

Pozostajemy dalej w tematyce rzęs, bo chcę pokazać Wam tusz jakiego ostatnio używam. Pierwszy raz miałam okazję go wypróbować jakieś parę lat temu. Teraz powróciłam do niego za sprawą jednego ze spotkań blogerskich, na którym to właśnie go dostałam. Tusz musiał odleżeć parę miesięcy w szufladzie bo używałam innych, których byłam bardziej ciekawa. W końcu przyszła pora na jego testy:




Moja opinia:
Bardzo podoba mi się to, że zaraz po otwarciu, gdy tusz jest świeży można go swobodnie używać bez obaw, że wybrudzimy powieki. Ma niedużą, lekko wygiętą szczoteczkę dzięki czemu łatwo możemy pomalować wszystkie rzęsy. Ja wolę gdy tusz ma mniejszą szczoteczkę bo zawsze łatwiej jest coś domalować niż wycierać tusz gdy gdzieś przez przypadek się dotkniemy taką dużą jak np była w Astor- musiałam ją wymienić na mniejszą bo sobie nie radziłam. A wracając do samego tuszu to daje bardzo fajny efekt powiedziałabym, że w sam raz do dziennego makijażu. Lekko pogrubia i wydłuża rzęsy, raczej ich nie podkręca jeżeli nie użyjemy zalotki, ale to zobaczycie na zdjęciach. Wytrzymuje na rzęsach cały dzień, nie kruszy się ani nie rozmazuje. Jeżeli nie potrzebujecie efektu sztucznych rzęs to polecam :)

Pojemność: 8ml
Cena: około 15zł
Dostępność: Rossmann, Natura

A teraz efekty: żeby były bardziej wiarygodne postanowiłam,że pokażę też jak wygląda bez użycia zalotki/ nie każda z Was przecież jej używa
1 warstwa z zalotką
1 warstwa bez zalotki
2 warstwy z zalotką
2 warstwy bez zalotki
z zalotką/ bez zalotki
Mam jakiś problem z robieniem zdjęć lewego oka, ale mam nadzieję, że widać różnicę- jednak zalotka daje widoczny efekt, który się długo utrzymuje.

piątek, 13 grudnia 2013

L'biotica regenerujący krem do rzęs+ parę słów o moich rzęsach

Ten krem do rzęs stosuję już od kilku miesięcy i w końcu postanowiłam podzielić się z Wami moją opinią na jego temat. Może akurat zachęcę kogoś do zakupu jeżeli jeszcze się waha :)
Opis producenta:
Twoje rzęsy – tak samo jak Twoja skóra, włosy i paznokcie – narażone są na działanie szkodliwych czynników, które powodują, iż stają się one słabsze i kruche. Rzęsy to Twój oręż: podkreślają siłę spojrzenia, urok i energię kobiecości.
L’biotica - regenerujący krem do rzęs został opracowany, by odżywiać i odnawiać Twoje rzęsy, tak aby były naturalnie piękne.
L’biotica - regenerujący krem do rzęs to jedyny na rynku polskim oparty na naturalnych składnikach generyczny krem powodujący wzrost rzęs. Produkt może być stosowany bez ograniczeń także przez osoby noszące soczewki kontaktowe. Nie jest szkodliwy ani drażniący nawet dla bardzo wrażliwych oczu. Kremowa konsystencja i specjalny aplikator umożliwiają precyzyjne nałożenie preparatu.
L’biotica - regenerujący krem do rzęs zalecany jest Paniom:
  • używającym tuszu do rzęs lub sztucznych rzęs,
  • mającym krótkie lub rzadkie rzęsy,
  • którym wypadają rzęsy.
Wydłuża, pogrubia rzęsy i zapobiega ich wypadaniu.
Nawilża i wzmacnia, stymulując naturalny wzrost rzęs.
Przebadany oftalmologicznie.

Pojemność: 10ml
Cena: ok. 15zł
Dostępność: apteki 
Moja opinia:
Kremu używam już bardzo długo i systematycznie czyli codziennie wieczorem. Ma wygodne opakowanie i aplikator dzięki czemu wydostajemy odpowiednią ilość produktu. Ja najpierw wyciskam odrobinę na palec a później wcieram w górne i dolne rzęsy. Produkt ma tłustą konsystencję, która pozostaje na rzęsach aż do rana. Mi to wcale nie przeszkadza bo rano bez problemu zmywam go wodą i żelem do twarzy.Od kiedy go używam zauważyłam, że moje rzęsy się wzmocniły, przestały wypadać podczas podkręcania zalotką i demakijażu. Mam też wrażenie, że są odrobinę dłuższe. Krem jest bardzo tani biorąc pod uwagę jego wydajność i szczerze polecam jego używanie jeżeli codziennie używacie zalotki, tuszu do rzęs, robicie demakijaż oczu.
Nie mam zdjęć przed stosowaniem kremu bo wcześniej używałam olejku rycynowego, który też mi pomagał w pielęgnacji rzęs. Tak wyglądają moje rzęsy obecnie bez tuszu:

 Tutaj podkręcone zalotką:
A teraz jeszcze takie małe wyjaśnienie, zauważyłam, że zwracacie uwagę na moje rzęsy gdy pokazuję makijaże to chciałam co nieco napisać o nich. Już nie pamiętam od kiedy używam zalotki do rzęs, wydaje mi się , że to były czasy gimnazjum- liceum. Kiedy zobaczyłam efekt jaki daje tusz w połączeniu z zalotką stwierdziłam, że to będzie duet idealny :) Na moich rzęsach prawie każdy tusz wygląda dobrze pod warunkiem, że wcześniej je podkręcę. Dodatkowo niedawno odkryłam ideał wśród grzebyków do rzęs- grzebyk z metalowymi ząbkami firmy Inglot. Można nim bez problemu rozdzielić wszystkie rzęsy, te ząbki są cienkie jak igły i trzeba z nimi uważać :)
Te dwie rzeczy + tusz do rzęs sprawiają, że moje rzęsy wyglądają dobrze. Są tanie i przy codziennym użytkowaniu wystarczą na długo. Polecam! :)
Grzebyk 16zł, zalotka 10zł

wtorek, 10 grudnia 2013

Soraya- Malinowy balsam do ciała

Tego balsamu pewnie nie muszę Wam szczególnie przedstawiać. Dostałam go ostatnio na spotkaniu blogerek w Zamościu. Zapach tak mi się spodobał, że musiałam od razu zacząć go używać.
Opis producenta:
Odżywienie- nawilżenie- regeneracja
Temu uroczemu balsamowi do ciała po prostu trudno się oprzeć. Zapewnia absolutną przyjemność podczas stosowania oraz poprawę wyglądu skóry, która staje się nawilżona, wygładzona, miła w dotyku i pachnąca.  Zawarty w nim koktajl składników odżywczych działa intensywnie regenerująco, zmniejsza suchość naskórka, poprawia komfort nawet suchej i delikatnej skóry.
Składniki aktywne:
Milkshake - proteiny mleczne, które zwiększają nawilżenie skóry, poprawiają jej wygląd i kondycję.
Słodkie maliny - ekstrakt z owoców, który wykazuje działanie przeciwrodnikowe, chroni skórę przed procesami starzenia i łagodzi podrażnienia.
Olej z czarnych porzeczek -  intensywna odżywka dla skóry o idealnej proporcji kwasów omega-3 do omega-6. Zawiera niezwykle cenny dla skóry kwas gamma-linolenowy, dzięki czemu regeneruje i uszczelnia naskórek. Sprawia, że skóra jest gładka, miękka i przyjemna w dotyku.
skład
Skład
Moja opinia:
Opakowanie tak jak w przypadku całej serii jest bardzo ładne, kolorowe a dzięki wygodnemu kształtowi  dobrze leży w dłoni. Balsam ma lekko różowy kolor, konsystencja jest gęsta, ale bardzo szybko się wchłania. Po użyciu go miałam uczucie, że moja skóra jest nawilżona i niezwykle pachnąca. Zawsze używam go na noc i muszę przyznać,że bardzo przyjemnie się zasypia czując zapach malinowej mamby :) Zapach spodobał się nawet mojemu mężowi co jest dużym sukcesem bo on rzadko zwraca na to uwagę. Muszę sobie koniecznie kupić żel pod prysznic z tej serii, ale to dopiero za jakiś czas bo mam jeszcze spory zapas żeli z innych firm.

Cena: ok 15zł
Pojemność: 300ml
Dostępność: supermarkety, drogerie

Czy Wam też się tak bardzo podoba ten zapach?

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Mikołajkowy prezent

Bardzo lubię dostawać prezenty niespodzianki. W tym roku jednak sama zrobiłam sobie prezent na Mikołajki i złożyłam zamówienie w drogerii internetowej. Kupiłam kilka rzeczy, na które już od dawna miałam ochotę:
1. Tangle Teezer w wersji kompaktowej. Gdy wypróbowałam podstawową wersję wiedziałam, że kompakt też muszę mieć, jest mniejsza, będzie idealna na krótkie wyjazdy- zmieści się do kosmetyczki i na co dzień do torebki. Cena w promocji 42.99zł
2. Suchy szampon Batiste- już raz miałam okazję go wypróbować i fajnie się spisał. Bardzo przydatny gdy musimy gdzieś nagle wyjść a nasze włosy nie wyglądają najlepiej. Cena 14.99zł/200ml
3. Hakuro H 50s- do tej pory do nakładania podkładu używałam pędzla języczkowego, gąbeczek i własnych palców, żałuję, że kupiłam ten pędzel tak późno- nakładanie nim podkładu to sama przyjemność :) Cena 26zł
4. Maestro Shadow S- kupiłam go w celu rozcierania kredki i malowania dolnej powieki, jest mały i bardzo precyzyjny. Cena 17zł
A to już gratis od sklepu za zakupy powyżej 75zł- jak dla mnie trochę słaby, takie próbki często dają przy jakichkolwiek zakupach. Ostatnio np. robiąc zakupy w sklepie Hean za 23zł dostałam pełnowymiarowy lakier do paznokci.
 A jak tam wasze prezenty mikołajkowe? Były niespodzianki czy tak jak ja same sobie wybierałyście?

piątek, 6 grudnia 2013

Kosmetyki Oriflame

Jakiś czas temu udało mi się wygrać w rozdaniu u Moniki zestaw 3 kosmetyków od firmy Oriflame. Cieszę się, że mogłam je przetestować bo jakoś do tej pory nie miałam do tego okazji.
Zapraszam na moją opinię:

Pomadka Giordani Gold

Opis producenta: Pomadka wzbogacona prawdziwym diamentowym proszkiem łączy oszałamiający blask z intensywną pielęgnacją. Mieszanka 10 składników aktywnych o nawilżającym działaniu zmiękcza skórę ust, podczas gdy ekstrakt z miodu akacjowego pomaga chronić ją przed oznakami starzenia.

Cena: 29.90zł w promocji
Pojemność: 4g
Dostępność: u konsultantek i na stronie producenta

Moja opinia: Pomadkę dostajemy w złotym, plastikowym opakowaniu, które jest dodatkowo umieszczone w kartoniku. Plastik jest dobrej jakości, zatyczka łatwo się zdejmuje, ale bez obaw, że otworzy nam się w torebce. Jak na cenę przed obniżką 42zł to opakowanie jest jednak mało eleganckie. Kolor, który dostałam to Sparkling Bordeaux- ciemna czerwień z dużą ilością drobinek. Obawiałam się, że będą źle wyglądać na ustach, a co gorsza wędrować po twarzy, ale jestem mile zaskoczona bo prawie wcale ich nie widać. Konsystencja pomadki jest kremowa, dobrze się rozprowadza na ustach, nie wysusza ich i nie podkreśla suchych skórek. Chociaż według mnie gdy chcemy nałożyć jakąkolwiek kolorową pomadkę to warto byłoby wykonać wcześniej peeling ust. Wracając do koloru to nie jest on mocno wyrazisty co dla mnie jest plusem bo nie zawsze lubię gdy z całej twarzy mocno wyróżniają mi się usta. W niej mogłabym wyjść choćby do pobliskiego sklepu nie martwiąc się, że wszyscy będą zwracać uwagę na moje usta. Pomadka wytrzymała u mnie 3 godziny bez jedzenia i picia, pewnie dałaby radę dłużej, ale nie miałam jeszcze okazji testować. Schodzi z ust równomiernie, nie ma obaw, że w pewnym momencie będziemy wyglądać dziwnie z jej resztkami na ustach.





Brązujący puder Beauty Terracotta

Opis producenta: Połączenie naturalnych odcieni brązu i rozświetlających miodowych refleksów dodaje twarzy słonecznego blasku i uszlachetnia rysy. Jedwabista konsystencja i budująca formuła dopasowuje się do każdego typu karnacji. Uwagę przykuwa faktura pudru pofalowana niczym piaskowa plaża!

Cena: 42zł
Pojemność: 9.5g
Dostępność: u konsultantek i na stronie producenta

Moja opinia: Produkt otrzymujemy w plastikowym opakowaniu z dobrym zamknięciem, możemy bez obaw wziąć go ze sobą do torebki. Dodatkowo miał jeszcze folię i kartonik. Puder ma wierzchnią warstwę uformowaną na wzór piasku na pustyni i wykończoną złotymi drobinkami. Drobinki po kilku użyciach się starły, ale za to pozostaje nam bronzer w odcieniu pasującym chyba do każdej twarzy. Jest to taki typowo brązowy kolor bez żółtych i pomarańczowych tonów, nadaje twarzy naturalny wygląd idealny na co dzień a zwłaszcza na lato. Można go nakładać stopniowo i sprawdzać czy taki efekt nam odpowiada. Ja nawet za pierwszym razem nie zrobiłam sobie nim krzywdy, także będzie dobry nawet dla początkujących. Utrzymuje się na twarzy około5 godzin, a później równomiernie się ściera. Ja jeszcze podczas wieczornego demakijażu widzę jego pozostałości na twarzy.


Woda perfumowana Rose of Dreams

Opis producenta: Luksusowa symfonia najszlachetniejszych róż pochodzących z francuskiej Prowansji. Zapach zachwyca zmysły mieszanką ekskluzywnych nut, wśród których znalazły się absolut z róży majowej, ekstrakt z prestiżowej czarnej trufli i różowy pieprz.

Cena: 149zł
Pojemność: 50ml
Dostępność: u konsultantek i na stronie producenta

Moja opinia: I tu mam problem bo kompletnie nie znam się na opisywaniu zapachów... Mi po prostu zapach się podoba albo nie, a lubię na prawdę zróżnicowane zapachy.
Opakowanie to szklany flakonik w kolorze czerwonym z plastikową zatyczką. Nazwa perfum wytłoczona jest na metalowej płytce. Co do zapachu to jest po prostu różany :) Róże zawsze kojarzyły mi się z czymś luksusowym i ten zapach właśnie jest taki elegancki. Mój nos nie wyczuwa w nim dodatkowych nut, które znajdziemy w opisie producenta. Nie jest duszący ani tym bardziej mdlący nawet gdy użyjemy trochę za dużo perfum :) Na mojej skórze zapach utrzymuje się około 5 godzin, według mnie to dobry wynik.

Znacie, lubicie produkty z tej firmy?
A jak tam Wasze prezenty od Mikołaja? :)