Strony

Pages - Menu

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Bibułki matujące Novaclear

Bibułki matujące to jedna z rzeczy, która zawsze znajduje się w mojej torebce. Pomimo tego, że używam kremu, podkładu i pudru matującego to mój makijaż po około siedmiu godzinach nie jest już taki świeży. Głównie na czole zaczynam się lekko świecić,a nałożenie kolejnej warstwy pudru nie jest dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji. Przychodzą mi wtedy z pomocą bibułki matujące. Te o których dzisiaj napiszę otrzymałam do przetestowania od firmy Diagnosis:





Bibułki zapakowane są w kartonik z wygodnym otwarciem i "dozownikiem". Nie ma problemu z tym aby wyjąć tylko jedną sztukę, która spokojnie wystarcza mi do zmatowienia całej twarzy. Są trwałe, wykonane z dobrej jakości papieru, nie rozrywają się podczas użytkowania.
Dobrze radzą sobie z zebraniem sebum, nie zbierając przy tym podkładu. Po użyciu bibułki można jeszcze lekko przypudrować twarz, jednak ja nie widzę takiej potrzeby.
Tego typu gadżet warto mieć zawsze w torebce jednak najbardziej przydają się w cieplejsze dni i na różnego rodzaju imprezach bo wtedy problem ze świeceniem pojawia się znacznie szybciej.

Możecie je kupić TUTAJ w cenie 11.90zł/ 50szt.

A jak jest w Waszym przypadku? Używacie bibułek matujących?





 

12 komentarzy:

  1. Bibułki to dla mnie must have na lato. W pracy idealne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie bibułki przydałyby mi się na większe wyjścia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy jeszcze nie uzywałam bibulek matujacych ;o

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny gadżet na większe wyjścia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. BYłam przekonana że komentowałam wczoraj :o

    OdpowiedzUsuń
  6. Używałam bibułek różnych firm i dla mnie wszystkie sa takie same :P Nie mniej jednak ciekawy gadżet, idealny na lato :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię miec zawsze jakieś przy sobie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedys uzywalam a teraz jakos zadko ☺

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś kupiłam, ale jakoś mi nie po drodze z bibułkami :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja czasem stosuję bibułki, aczkolwiek uważam, że zwykła chusteczka jeśli się ją rozwarstwi, to działa praktycznie tak samo :)
    Tak więc jeśli bibułki mam, to fajnie a jeśli nie, to ratuję się chusteczkami :D

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam bibułki matujące :-) uwielbiam te z Inglota uważam że lepszych nie ma..ale są przesadnie drogie :-|

    OdpowiedzUsuń
  12. I tak jesteś szczęściarą. Ja okropnie świecę się już po 4 godzinach od nałożenia makijażu...

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy zostawiony komentarz :) Dzięki temu mogę również zajrzeć na Wasze blogi :)